Czy Ty też tak masz....
Budzisz się rano. Zaspałeś. Twoje poranne decyzje zaczynają się od tego, z której czynności zrezygnować aby zdążyć na autobus tak bardzo znienawidzony przez uczniów bo oznacza że wysiadając będziemy na miejscu, na miejscu zwanym szkołą. Ale wracając do zaspanych poranków, czy dziewczyna ma z czego zrezygnować rano jeżeli chodzi o codzienną rutynę? Nie, zdecydowanie nie, gdyż wybiera pomiędzy makijażem, jedzeniem, myciem, spakowaniem się i ubiorem. Żadnej z tych rzeczy nie da się pominąć a więc jeżeli o mnie chodzi kończy się to na tym, że wychodzę z domu ubrana w pierwsze lepsze "coś" co wypadło z szafy, na twarzy mam perfekcyjnie nieidealny makijaż, jedzenie jak dla ptaszka oraz za pewne brakuje mi jakiegoś zeszytu. Cudem z prędkością światła wbiegam do autobusu, znajduję moje ulubione miejsce( biada tym jeżeli jest ono zajęte) i w tym momencie zazwyczaj dowiaduję się bardzo przykrej informacji, otóż to że nie mam przy sobie mp4 z aktualnie męczonymi przeze mnie utworami. Nie chcielibyście widzieć tej złości i smutku w jednym co niestety muszą znosić osoby wokół mnie przez 45min bo właśnie tyle trwa moja codzienna wycieczka ;)
Kiedy skończę już obwieszczać światu jak w wielkiej depresji jestem bo muszę grzecznie siedzieć i patrzyć się w szybę, wychodzę i dosłownie biegnę niczym U.Bolt do szkoły. Jeżeli moją pierwszą lekcją nie jest biologia, łacina ani chemia to mam szczęście, jednak mój plan zajęć jest tak ułożony że nie mogę liczyć na zwykły zwyczajny fart. wchodzę do klasy spóźniona, moje oczy niczym radary muszą znaleźć wolne miejsce w przeciągu dwóch sekund bo inaczej grozi to staniem na środku sali i byciem pożeraną wzrokiem przez każdego a tego wolę uniknąć. Dobrze, znajduję swój tron, siadam zdejmuję kurtkę bo temperatura mojego ciała doszła do granicy takiej że za 5min najprawdopodobniej spłonęłabym na oczach całej klasy. Wyjmuję podręcznik, zeszyt i uuuu czyżbym nie miała przy sobie piórnika? Dobrze, w nagrodę dzisiaj będę pisała palcem ;) Wiąże się to z tym iż muszę pójść do szkolnego sklepiku co oznacza mniej więcej śmierć mojego portfela bo po takim wypadzie będzie on bezużyteczny - pusty. No ale zanim zafunduję mu przejście na drugi świat najpierw wkraczam na ring, bo uwierzcie mi, kolejka w szkolnym sklepiku to jak przyspieszona nauka boksu.
Jedyną miłą rzeczą jest powrót do domu, gdzie możesz albo wypić kawę i obejrzeć dobry film lub przeczytać książkę albo położyć się na ukochanym twardym łóżeczku, przykryć się peleryną bezpieczeństwa (pierzyna) no i dalej już nie muszę tłumaczyć co się stanie ;)
Tak mniej więcej wygląda moje codzienne życie, napisałam to troszkę w humorystycznym stylu więc mam nadzieję, że czas jaki poświęciliście na przeczytanie moich wypocin nie był czasem straconym :)
Na koniec chciałabym pokazać wam drugi odcinek Piątki! czyli mojego malusieńkiego programu na yt, który tworzę ja, nagrywam ja i prowadzę ja :) Mam nadzieję że jeżeli chodzi o oglądanie to nie jestem to tylko ja :P Zapraszam:
Ps. Bardzo mi miło kiedy zostawisz coś po sobie np w formie komentarza ;) Jeżeli Ci się spodobało możesz kliknąć tę łapę w górę ( która pewnie już maniakom yt to po nocach się śni ) i zasubskrybować.
Pozdrawiam
xx
Karo