Marzenia się spełniają...
21:18
Jest środa, godzina ok. 22:00, wchodzę na Facebooka i wpisuję aczkolwiek. Jestem na stronce i sprawdzam co będziemy jutro robić. Moje pierwsze wrażenie doskonale opisuje ta minka - O.O. Zdziwienie. Dowiaduję się że na czwartek każdy miał przygotować projekt. Notka została zamieszczona tydzień temu. Niestety nie miałam przez ten czas dostępu do internetu. I nagle tysiące pytań w mojej głowie - Co ja teraz zrobię? Znowu zawiodę? A może tak nie pójść na te zajęcia? I mówię NIE. Nie będę się znowu wstydzić i tłumaczyć dlaczego kolejny raz nie mam projektu. Po chwili namysłu biegnę do taty i błagam Go o zwolnienie z ostatniej lekcji. Po 10 min Kochany Tata ratuje moje życie fotograficzne i w efekcie końcowym mam ok. 2 godziny czasu na zrealizowanie projektu tuż przed zajęciami. Szybko idę spać. Budzę się o 6:00 rano i praktycznie wiem co będę robić. Cały plan i zdjęcia przyśniły mi się w nocy. Nie wierzycie? Ja tak po prostu mam, jak przed snem bardzo intensywnie o czymś myślę to wiem że w 100% mi się to przyśni. No więc idę do szkoły i co 5 min patrzę na zegarek. Tak bardzo chcę żeby te lekcje się już skończyły. Po szkole biegnę. Tak, biegnę do domu bo dla mnie każda sekunda, każda minuta jest na wagę złota. Docieram do domu, biorę wszystkie potrzebne rzeczy i idę. W tym momencie zrozumiałam że nie podałam wam najważniejszej informacji - tematu projektu czyli: mam zrobić dokument, ok.5-7 zdj, o wybranym miejscu, po prostu opisać je w formie obrazkowej. Wtedy od razu na myśl przyszło mi do głowy tylko jedno miejsce - szachta. Są to dwa jeziora koło mojego bloku. Co rok jeżdżę tam na zawody. Co rok idę tam łowić ryby. Co rok mam nowe wspomnienia. Co rok...co rok... i mogłabym tak bez końca. W każdym bądź razie robię te zdjęcia, pytam się ludzi czy chcą mi pomóc i ani trochę się nie boję. Ja, zawsze taka nieśmiała, nie boję się. Patrzę która godzina i lecę do domu. Szybko obrabiam zdjęcia i idę na przystanek. Autobus 702, Gliwice Plac Piastów. Wysiadam. Myślę że mam najgorszy projekt i idę na zajęcia. Dowiaduję się że do wygrania jest książka - "Dno oka". I tak nie wygram. Pan zaczyna od mojego projektu, o dziwo nic nie krytykuje. Zabiera się do oceniania innych projektów. I zaczęło się. Krytyka, krytyka,krytyka.... . Prosi nas abyśmy wyszły z sali bo chcą wyłonić osobę która wygrała. Czekamy. Po 3 min każe nam wrócić na miejsca. Z góry mówi że bitwa toczyła się między dwoma projektami - w tym MOIM! I okazuje się że skład jury(3 osoby) jednogłośnie zadecydował,że to ja wygrałam. Co mam powiedzieć? Po prostu nie wierzę. Cud. Na koniec pamiątkowe zdjęcie i wracam do domu. Rodzice są bardzo dumni. DZIĘKUJĘ.
Musicie wiedzieć że od początku zajęć miałam takie marzenia jak: zostać pochwaloną przez Pana od zajęć, wygrać książkę. Obydwa spełniły się w tym samym dniu.
Zdjęcia dodam w następnej notce bo zaraz mi bateria w lapku wysiądzie.
+ Dziękuję każdemu kto przeczytał to do końca.
+Jutro jadę do Krakowa, a to oznacza - masę zdjęć!
~~KAro
0 komentarze